Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
ze swojego miejsca pod słońcem. Co przy tym jest warte moje scholarskie mędrkowanie - pycha i ignorancja.

Niestety, złota nikt nie da mi,
chociażbym chciał nie wiem jak,
nikt przecież ciebie nie sprzeda mi,
więc tylko marzę tak.

- Uff, bierze, czyj to produkt? - Konstanty, prychając, wypuścił powietrze z bąbelkami. - A może tajemnica, co?
- Jaka tajemnica, mój, a czyj ma być...
- Pieprzysz, Janie, ty niczego nie pędzisz, tyś do takich spraw lewy, uczony literat.
- A ty ciągle o tym samym, sameś go przywlókł, pięć flaszek - wyjaśnił Jassmont.
- A wiesz, że to może być, wyleciało, ot, pusty łeb.
Konstanty zapalił machorkowego skręta. Żółty, surowy
ze swojego miejsca pod słońcem. Co przy tym jest warte moje scholarskie mędrkowanie - pycha i ignorancja.<br><br>Niestety, złota nikt nie da mi,<br>chociażbym chciał nie wiem jak,<br>nikt przecież ciebie nie sprzeda mi,<br>więc tylko marzę tak.<br><br>- Uff, bierze, czyj to produkt? - Konstanty, prychając, wypuścił powietrze z bąbelkami. - A może tajemnica, co?<br>- Jaka tajemnica, mój, a czyj ma być...<br>- Pieprzysz, Janie, ty niczego nie pędzisz, tyś do takich spraw lewy, uczony literat.<br>- A ty ciągle o tym samym, sameś go przywlókł, pięć flaszek - wyjaśnił Jassmont.<br>- A wiesz, że to może być, wyleciało, ot, pusty łeb. <br>Konstanty zapalił machorkowego skręta. Żółty, surowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego