fakira zaklinającego węża, ale w miarę nowych sensacyjnych szczegółów tracił sfinksowe oblicze i coraz szerzej rozdziawiał usta.<br> - To rzeczywiście bomba! - zawołał, gdy chłopcy skończyli opowiadanie. - Ale prawdziwą bombę usłyszycie ode mnie.<br>W tym miejscu uśmiechnął się tajemniczo, a gdy chłopcy umilkli, zaczął mówić o przedpołudniowej wyprawie na zamek, spotkaniu z tajemniczym człowiekiem w berecie, o odnalezieniu nowego zejścia do podziemi, niecodziennych przeżyciach w podziemnych korytarzach, zjawieniu się kobiety ze srebrnymi włosami... a gdy doszedł do miejsca, w którym nieznajomy człowiek w berecie zjawił się w leśniczówce, a potem w nadprzyrodzony sposób ulotnił się z pokoju Marsjanina, chłopcy aż pobledli z wrażenia