pewne zastrzeżenia. <br>Słońce przypiekało, a niebo oczyściło się gładko z obłoków. Po drugiej stronie rzeczki, na łące, pasły się duże, łaciate krowy, spokojne i zamyślone.<br>Na małej stacyjce kolejowej, mimo że była już ręką miasta, jeszcze wieś panowała niepodzielnie. Zapach koszonej koniczyny, szeroki powiew z pól, a nawet niedaleko toru takie same, pełne godności krowy lekceważące grozę pociągu i stalowych szyn. <br>Ale już w wagonie innym tętniło życiem. Czyliż możliwe, iż to tacy sami ludzie budowali chałupy do ziemi przytulone, stodoły pachnące ziarnem - i te żelazne, niespokojne wagony, pędzące gładko po szynach do wiadomego celu. Czyż to tych samych ludzi wiodły drogi