ciągle musi być na nogach. Doktor Elena Iwanowna Morozowa, wykładowca katedry psychologii dziecięcej Rosyjskiej Akademii Medycznej, jest zła, bo ma delegację tylko na dwa tygodnie. Potem, podobnie jak większość psychologów przysłanych do Biesłanu, musi wracać do Moskwy. Z doświadczenia wie, że wspomagani chemią i intensywną psychoterapią ludzie podniosą się jako tako w kilkanaście dni. Zakończą się pogrzeby, poszukiwania, wiece, wizyty reporterów, ministrów i prokuratorów. Wtedy właśnie wróci ból. Za miesiąc? Może właśnie za czterdzieści dni, kiedy żałoba ustąpi miejsca codzienności? Dlatego Morozowa co dzień szkoli miejscowych lekarzy.<br>I chodzi po domach, bo ci, którym jest najciężej, do przychodni nie przyjdą.<br><br>Dzieci