wtedy w "Edukacji Rity", w Łodzi trwały zdjęcia do "Kochanków mojej mamy", do tego przybył "Wieczernik". Przydarzyła się zabawna historia, którą zresztą przespałam. Jechaliśmy po "Wieczerniku" ze Sławkiem Piwowarskim do Łodzi na zdjęcia, zasnęłam na tylnym siedzeniu. Sławek mi potem opowiedział, że zatrzymał nas patrol ZOMO. Chcieli otworzyć bagażnik, ale taksówkarz wyszedł do nich i powiedział szeptem: panowie, cicho, bo tu śpi pani Janda. Jest zmęczona, grała po południu w kościele na Żytniej, w "Wieczerniku". I ZOMO-wcy podeszli podobno na palcach do tylnej szyby, obejrzeli mnie i na palcach odeszli.<br>Bałam się ZOMO-wców naprawdę. Na początku stanu wojennego kręciliśmy