kasztanami, albo pomnikiem Prusa, nie było jeszcze żadnych pubów, i po zajęciach trzeba było jeździć do akademików. A teraz puby, kawiarnie, kluby, snobistyczne lokale i nadęte przyjęcia, piękne kobiety, do których strach się zbliżać, krótkotrwałe romansiki, nawet nie skonsumowane, bo to albo brak czasu, albo lokalu, albo nawet kasy na taksówkę, a następny tydzień taki ciężki, pracoholizm się szerzy, pikają pagery, brylantyna skleja włosy młodym miejskim profesjonalistom, idą w dwuszeregach, pozdrawiają wodzów na trybunach, w rękach dzierżą śmiercionośne nesesery, mówią: a czy byłeś TAM, a czy widziałeś TO, a kobiety im wtórują, oragazmatycznie się zadziwiając znasz GO, poznaj mnie z NIM