Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
a potem uchylonymi ustami odnajduję jej wargi, wilgotne i świeże, i całujemy się... i myślę o pożegnaniu z Sarą i tej kropli jej ożywczej śliny, którą obdarowała mnie na drogę, na całe miesiące i lata, podczas gdy jej dane już było tak niewiele,
- A więc tu jesteś... - mówi Albin, który także opuścił naszą wspólną sypialnię i po chwili odnalazł mnie przy relingu,
i wiem, że chciałby mnie zapytać, o czym myślę, ale mnie zna: uśmiechnę się tylko w milczeniu, a po chwili już obaj wróciliśmy do Esfahanu na ten nasz pożegnalny bal,
a mnie i Soni rumieńce ustąpiły z policzków, i
a potem uchylonymi ustami odnajduję jej wargi, wilgotne i świeże, i całujemy się... i myślę o pożegnaniu z Sarą i tej kropli jej ożywczej śliny, którą obdarowała mnie na drogę, na całe miesiące i lata, podczas gdy jej dane już było tak niewiele,<br>- A więc tu jesteś... - mówi Albin, który także opuścił naszą wspólną sypialnię i po chwili odnalazł mnie przy relingu,<br>i wiem, że chciałby mnie zapytać, o czym myślę, ale mnie zna: uśmiechnę się tylko w milczeniu, a po chwili już obaj wróciliśmy do Esfahanu na ten nasz pożegnalny bal,<br>a mnie i Soni rumieńce ustąpiły z policzków, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego