chwyciła je, stojące jak zwykle na dolnej półce kredensu, i wcisnęła do mizernego tłumoczka z ciepłymi rzeczami. Potem jeździło <page nr=94> z nami po całej Polsce, gdy szukali miejsca, w którym mogliby osiąść, zapuścić korzenie. Zmieniali adresy, przeprowadzali się, pudełko wędrowało z nimi, z czasem stało się chyba czymś w rodzaju rodzinnego talizmanu, znakiem trwania i pamięci... Kiedy zaś przed laty Joanna wychodziła za mąż i opuszczała dom, matka ofiarowała jej pudełko "na szczęście"...<br> I tak to się zaczęło. Zachwyciła się, na przykład, uroczym metalowym po herbatnikach, które zauważyła przy jakiejś okazji u swoich znajomych. Pani domu nie przywiązywała szczególnej wagi do posiadania