Coraz bardziej przejęty, odruchowo podążył tam, gdzie wszyscy, to znaczy na stronę torów.<br>W napięciu i z wytężoną uwagą jął wpatrywać się w dal, toteż start piątki arabów spod samej niemal trybuny nie dotarł do jego świadomości. Dopiero kiedy araby przebiegły połowę trasy i znalazły się po drugiej stronie pola, tam, gdzie spoczywał jego wzrok, pojął wreszcie, że coś leci. Uczyniwszy wysiłek umysłowy przypomniał sobie nagle, że to są konie. Prawda, konie!... Przecież on gra na wyścigach! Postawił na jakieś konie, te konie właśnie lecą, zaraz tu będą i w związku z tym on zaraz wygra!<br>Powoli zaczęła nawet docierać do