kapeluszy? Skąd miałaby pieniądze? Przecież pieniądze dawał Julii mąż, to on płacił za wszystkie kaprysy i zachcianki. Drżałaś z lęku, że kiedyś on odwróci się i nie zagrodzi drogi do drzwi, a wtedy wyjdziecie, zostawiając - ona swe szafy pełne sukien i pudła z kapeluszami, a ty - zabawki, pianino, sukienki małej tancerki... I pewnego dnia stało się! Ojciec machnął ręką i roześmiał się szyderczo.<br> - Proszę, idź - powiedział, wskazując drzwi.<br> Rozsierdzona Julia wyciągnęła cię z mieszkania... Już po schodach szła coraz wolniej... Jeszcze wolniej wracałyście na górę. Matka przełknęła ślinę, zacisnęła usta. Drzwi były otwarte. Wyniosła, zimna twarz Julii, która stara się nie