Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
blaskiem, w którym jest coś wspaniałego i zarazem posępnego, tragicznego - jakby sygnał wytchnienia dla skrwawionej Złotej Ziemi, zanurzającej się codziennie tak samo w nieprzeniknionym, ożywczym bezmiarze nocy. Żołnierze japońscy obserwują przez szpary w matach okiennych bagnety wroga na skraju dżungli i żeby upozorować że niczego nie podejrzewają, wybiegają z chaty, tańcząc i śpiewając przy dźwiękach harfy, do pozostawionego na zewnątrz ciągnika z bronią i amunicją. Wita ich nie huk wystrzałów, lecz śpiew - głęboki, poważny, wieczornie rozmodlony śpiew pieśni angielskiej. Tą bitwą śpiewów kończy się dla nich wojna, która na okamgnienie odsłania się jako odwieczny, niepojęty i równocześnie nieuchronny obrzęd zła uniwersalnego
blaskiem, w którym jest coś wspaniałego i zarazem posępnego, tragicznego - jakby sygnał wytchnienia dla skrwawionej Złotej Ziemi, zanurzającej się codziennie tak samo w nieprzeniknionym, ożywczym bezmiarze nocy. Żołnierze japońscy <page nr=36> obserwują przez szpary w matach okiennych bagnety wroga na skraju dżungli i żeby upozorować że niczego nie podejrzewają, wybiegają z chaty, tańcząc i śpiewając przy dźwiękach harfy, do pozostawionego na zewnątrz ciągnika z bronią i amunicją. Wita ich nie huk wystrzałów, lecz śpiew - głęboki, poważny, wieczornie rozmodlony śpiew pieśni angielskiej. Tą bitwą śpiewów kończy się dla nich wojna, która na okamgnienie odsłania się jako odwieczny, niepojęty i równocześnie nieuchronny obrzęd zła uniwersalnego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego