mniej ją śmieszą, pochyla się przed nim kusząco, gdy po coś sięga, ociera o niego, idąc porusza biodrami, spogląda zalotnie spod półprzymkniętych powiek, coraz lepiej jej to wychodzi, coraz mniej fałszywych ruchów, coraz rzadziej musi zerkać na nuty, patrzy na niego tylko po to, by się utwierdzić, by sprawdzić, że tańczy bezbłędnie, ale sama już czuje rytm, wprowadza się w trans, bez wytchnienia wiruje w swoim tańcu. Tylko w nocy nie może się przełamać, zostawia mu swoje ciało, choć wie, że on tego nie lubi, chce, by go dotykała, wkłada go jej do ręki, chciałaby, aby był z niej zadowolony, ale