przeszłości. Ale florencki nóż udało mi się ukryć.<br>III<br>Należało życie rozpocząć od nowa. Postanowiłem przestać pić kawę.<br>Nazajutrz po rozprawie pojechałem na gapę do Brighton, które teraz, wczesną wiosną, było jeszcze zupełnie wyludnione. Opustoszałe, chłodne wybrzeże sprzyjało medytacjom. Teofil nigdy mi nie daruje tego, co mu nieraz mówiłem o tandecie wyrabianej w jego brudnej, rozklekotanej fabryczce. Marcin zawsze dawał mi do zrozumienia, że zadając się ze mną, robi mi wielką łaskę, a poza tym zazdrościł mi Oli; mogłem właściwie liczyć tylko na Tytusa K., starszego partnera w firmie Peltz-Brooke Universal Bankers, który dotychczas wspierał mnie krótkoterminowymi pożyczkami, tańszymi o