stąd - to śmierć... - podsunął się wzdłuż ściany, aż do okienka. - Spokojnie zasypią nas granatami..."<br>Chciał przywołać pamięcią twarz Aliny, ale uparta cegła polśniewała zwycięskim konkretem: była naprawdę. Miała trwać i za minuty, które... Drzwi skrzypnęły., Ktoś jęknął... Znowu ten ranny? Nie, to mały, nowy, obcy, co wskoczył razem z nimi, taszcząc rannego. "Takie pole martwe" powtarzało w nim coś bezmyślnie. Spod drzwi przekleństwo. To Malutki wetknąwszy w szparę między deskami lufę karabinu odkrył mur. Ranny milczał.<br>Jerzy odwrócił się. Jeszcze trzy okienka.<br>A tam na chropowatej ścianie, którą od zewnątrz zamurowano te drzwi, spotkały się cztery pary bezradnych rąk.<br>- Ale obciach