niebezpieczne uchodziły rozdroża, zwłaszcza te, przy których grzebano żołnierzy, ludzi zmarłych śmiercią gwałtowna, a więc nie opatrzonych sakramentami świętymi. Dobro i zło toczyło tam nieustanna walkę, wciągając w jej wir niebacznego przechodnia. A przecież zdarzali się śmiałkowie, którzy szukali pomocy duchów, wierząc, iż o północy wstają one z grobów. <q>"Kto tchórzem nie by. podszyty - mógł u tych duchów znaleźć pomoc w odkrywaniu tajemnicy przyszłości, w znalezieniu klucza do miłości lub lekarstwa w chorobie"</> (Seweryn, 1957, s. 59). Jednakże krzyż i kapliczka, postawione w tym miejscu, przywracały ład. Świadczy o tym jeszcze jedna opowieść przytoczona dalej przez Seweryna: <q>"W Pszczynie pod lasem