Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
trochę pewnego gogusia z emtiwi, którego do dziś za to nie trawię. Co to do cholery ma znaczyć - myślę sobie - czyż ci prawdziwi mężczyźni nie są w stanie ofiarować jej nic oprócz jajek? Ale to nie koniec paradoksów. Znałem też kobietę, która dla odmiany niczego ode mnie nie chciała, wyjąwszy te jajka właśnie. To smutna sprawa, bo może ja nie mam za wiele do oddania, ale z pewnością miała wobec mnie dość prymitywne wymagania, zwłaszcza że jajkami nie da się pisać wierszy ani prowadzać za rękę po parku. Ja więc nie dawałem prawie nic, ona dawała z siebie wszystko, niczym flaszka spirytusu
trochę pewnego gogusia z emtiwi, którego do dziś za to nie trawię. Co to do cholery ma znaczyć - myślę sobie - czyż ci prawdziwi mężczyźni nie są w stanie ofiarować jej nic oprócz jajek? Ale to nie koniec paradoksów. Znałem też kobietę, która dla odmiany niczego ode mnie nie chciała, wyjąwszy te jajka właśnie. To smutna sprawa, bo może ja nie mam za wiele do oddania, ale z pewnością miała wobec mnie dość prymitywne wymagania, zwłaszcza że jajkami nie da się pisać wierszy ani prowadzać za rękę po parku. Ja więc nie dawałem prawie nic, ona dawała z siebie wszystko, niczym flaszka spirytusu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego