Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
ojcowską prośbę, ale Franek powstrzymuje mnie ostrożnym gestem.
Widzę, że już od kilku minut męczą go bóle.
Skąd jednak ona o tym wie?
Pod drzwiami znów skrzypi parkiet, wyraźnie, niespokojnie nawet.
Franek nie musi nawet podnosić głosu: - Iza!
Drzwi otwierają się n atychmiast. W progu staje Piękna.
Ma na sobie tę samą aksamitną suknię, w której mnie podejmowała. Ale białe, wąskie stopy są nagie.
- Dziecko - mówi Franek. - Przynieś nam jeszcze coś do picia.
A przede wszystkim przynieś trzy tabletki pyralginy.
- Czym popijesz? - pyta kukła pokornym kobiecym głosem. - Koniakiem z wodą.
Trwa to trochę ponad minutę.
Ponieważ milczymy, odliczam sekundy: pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt
ojcowską prośbę, ale Franek powstrzymuje mnie ostrożnym gestem.<br>Widzę, że już od kilku minut męczą go bóle.<br>Skąd jednak ona o tym wie?<br>Pod drzwiami znów skrzypi parkiet, wyraźnie, niespokojnie nawet.<br>Franek nie musi nawet podnosić głosu: - Iza!<br>Drzwi otwierają się n atychmiast. W progu staje Piękna.<br>Ma na sobie tę samą aksamitną suknię, w której mnie podejmowała. Ale białe, wąskie stopy są nagie.<br>- Dziecko - mówi Franek. - Przynieś nam jeszcze coś do picia.<br>A przede wszystkim przynieś trzy tabletki pyralginy.<br>- Czym popijesz? - pyta kukła pokornym kobiecym głosem. - Koniakiem z wodą.<br>Trwa to trochę ponad minutę.<br>Ponieważ milczymy, odliczam sekundy: pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego