Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
mężczyzna: - Gross Gott! "To ten z cuchnącym tobołem". - Gross Gott! - odpowiedział mu natychmiast. Tamten uśmiechnął się przez ramię. I śpieszy się, leci, że film kreskowy, a nie człowiek.
Nie od razu skręcił na plebanię. Drogą wzdłuż muru, w stronę rzeki. "Znam tu już trzy osoby... chronologicznie... szybkonogiego Grossgotta, kobietę z teczką i proboszcza. No i gospodynię... Byłbym zapomniał, a ona tak apetycznie się pochyla".
Doszedł do łozin. Jednoroczne oliwkowe pędy sięgały mu do ramion. Obleciał go nagły niepokój: usłyszał ciężki szum niewidocznej rzeki. Jeszcze w prawo, na wał obłożony głazami i ogarnięty żelazną plecionką. Jest!
Woda sunęła gruba i nieczysta i
mężczyzna: - Gross Gott! "To ten z cuchnącym tobołem". - Gross Gott! - odpowiedział mu natychmiast. Tamten uśmiechnął się przez ramię. I śpieszy się, leci, że film kreskowy, a nie człowiek. <br>Nie od razu skręcił na plebanię. Drogą wzdłuż muru, w stronę rzeki. "Znam tu już trzy osoby... chronologicznie... szybkonogiego Grossgotta, kobietę z teczką i proboszcza. No i gospodynię... Byłbym zapomniał, a ona tak apetycznie się pochyla". <br>Doszedł do łozin. Jednoroczne oliwkowe pędy sięgały mu do ramion. Obleciał go nagły niepokój: usłyszał ciężki szum niewidocznej rzeki. Jeszcze w prawo, na wał obłożony głazami i ogarnięty żelazną plecionką. Jest! <br>Woda sunęła gruba i nieczysta i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego