oplatały szyje, podarte walały się pod nogami. <br>Rauch, ubrany w czarny frak, zaraz po wczesnym obiedzie kazał się nieść do teatru, żeby dopilnować osobiście przygotowań do galowego przedstawienia. Ale nie zdołał się dostać nawet do foyer. Od frontu i od zaplecza budynek był obstawiony bojówkarzami, ściskającymi w rękach okute laski, ten i ów pośród nich w trójgraniastym kapeluszu z teatralnej rekwizytorni, z przyklejonymi wąsami, z halabardą.<br>- Nie ma przejścia - mówili.<br>- Co to za ludzie? Skąd się wzięli? - krzyczał Rauch, odpychając ich rękami.<br>Ale tragarze już postawili fotel na bruku, <br>a przed fotelem stanął Maks Fiff ze znakiem fabrycznym Slotzkiego na ramieniu, z czarnym