ma bowiem w Polsce piękną tradycję: było przecież - nieco niebezpiecznym, ale budzącym nieraz estymę - sposobem na wymuszenie małżeństwa z miłości. <q>"Pokochałeś i porwałeś - [bzdurzy Zosia] - (...) nie bałeś się rodziców... lubię te twoje oczy śmiałe, nieustraszone, drapieżne"</> (F 253). Tak zaczyna się - nader krótka - narzeczeńska sielanka: ledwie wstaje słońce, bohater zaczyna tęsknić do "trzeciego człowieka, który by go uwolnił od Zosi, panny mdłej i lepkiej: <q>"Niech przybędzie tu zaraz, natychmiast, trzeci człowiek, obcy, nieznany, chłodny i zimny (...) niech mnie oderwie od Zosi"</> (F 255).<br>Przygoda z Zosią uwyraźnia nawrotny (ba, obsesyjny) tok fabularny Ferdydurke. Bohater najpierw myśli o niej jako o "trzecim