ciało,<br> I popłynęły łzy jak groch,<br>I nic poza tym się nie działo,<br> Jedynie ciałem wstrząsał szloch;<br>Jedynie wzrok mój pilnie śledził<br> Ramiona pełne tkliwych łask,<br>I pieścił włosy barwy miedzi,<br> Na które padał lampy blask.<br><br>Po chwili rzekła: "To jest ładne,<br> Że ci przynoszę chleb i sól,<br>Że serce tkliwe, choć bezładne<br> Odczuwa taki rzewny ból.<br>Nas nie rozłączy żadna siła,<br> Ni żaden los, ni żaden czas..."<br>A potem długo mnie pieściła,<br> I rdzawy świt nie zbudził nas.<br><br>Gdy odjeżdżała, usta blade,<br> Com je na ustach jeszcze czuł,<br>Szepnęły: "Wkrótce znów przyjadę..."<br> I słowa porwał turkot kół.<br>Niech aniołowie snu