Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
mają być Bóg wie kiedy i które nic mi nie pomogą w nieszczęściu.
Udałem się tym razem na stadion Skry, gdzie w każdą niedzielę jest wielki pchli targ. Tłok nieprawdopodobny. Ludzka magma przetaczała się wokół stadionu w zwartych, gęstych pierścieniach. Jak już wpadniesz w pierścień, toczyć się musisz przed siebie, tłamszony, popychany, kopany. Po bokach tłum sprzedających, też jakby pomięty i smutny. A sprzedaje się tam wszystko, są nawet książki drugiego obiegu, ale przede wszystkim towary wykupione ze sklepów, rzeczy kradzione i łupy z handlowych wycieczek zagranicznych. I wszystko było, nawet niedostępne sedesy, ale koła ani śladu. Rozgniewałem się na złodziei
mają być Bóg wie kiedy i które nic mi nie pomogą w nieszczęściu.<br> Udałem się tym razem na stadion Skry, gdzie w każdą niedzielę jest wielki pchli targ. Tłok nieprawdopodobny. Ludzka magma przetaczała się wokół stadionu w zwartych, gęstych pierścieniach. Jak już wpadniesz w pierścień, toczyć się musisz przed siebie, tłamszony, popychany, kopany. Po bokach tłum sprzedających, też jakby pomięty i smutny. A sprzedaje się tam wszystko, są nawet książki drugiego obiegu, ale przede wszystkim towary wykupione ze sklepów, rzeczy kradzione i łupy z handlowych wycieczek zagranicznych. I wszystko było, nawet niedostępne sedesy, ale koła ani śladu. Rozgniewałem się na złodziei
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego