Soczewka. Polska. Warszawa.<br>Niechaj przyjedzie pan niezawodnie,<br>Start się odbędzie za dwa tygodnie."<br>W dniu oznaczonym, o siódmej rano,<br>Już nasz bohater na miejscu stanął.<br><br>Wnet po odbyciu niezbędnych narad<br>Wdział pan Soczewka dziwny aparat<br>Złożony z wielu spiralnych rurek,<br>W którym wyglądał jak wielki nurek.<br>Był tam ogrzewacz, wytwórnia tlenu<br>I automaty różne z selenu,<br>A więc z nowego zgoła metalu,<br>Który odporny jest w każdym calu<br>Na pył kosmiczny i chłód Księżyca.<br>Prócz tego była długa iglica,<br>Czyli antena, sieć elektryczna,<br>Prysznic i kuchnia automatyczna.<br><br>Gdy pan Soczewka siedział w sputniku,<br>Ludzi się zewsząd zbiegło bez liku,<br>Owację zrobił