pewnie o swoich rodzinach i mają tę sekundę wyższych ideałów. No i dobrze.<br>Mrużę oczy przed słońcem, wchodzę w jakieś przesmyki, by dotrzeć do kościoła. Na rachitycznym drzewku zielenią się liście. Już wiosenne? Chyba nie, raczej przetrzymały zimę. Popycham drzwi na sprężynie, po oczach wali mnie półmrok świątyni. Widzę: jest, tłumek w bocznej kaplicy. Szmery, pokasływania. Jak w czasie normalnej mszy. Podchodzę. Mijam tabliczkę z flamastrowym napisem "Cisza. Nagranie". Na podłodze mnóstwo kabli, szarych i czarnych, jakieś przelotki, łączenia izotaśmą, skupiam się na tej mutacji gry w klasy, aby niczego nie potrącić. Pochylony, jakby w pokutnej pozie zbliżam się do ołtarza