przyssało się, szybko sprowadzone po ścieżkach przetartych skojarzeń, wspomnienie równie nagłych i niespodziewanych strzałów na tarasie nad rozpędzonym Tłumem, niemutowalne wspomnienie rozpadającej się niczym przegniły arbuz głowy Colleen... <br>- Chyba go dostał, panie. <br>- To widzę. Ni ręką, ni nogą. <br>- AGENT strzelającego. Zdążył posłać serię, taki miał skrypt. <br>- Nie słyszałem. <br>- Ma wbudowany tłumik. <br>Rzeczywiście. <br>Weźże się w garść, Nicholas! <br>- Marina? <br>Wylądowała zgrabnie obok niego w lekkim przysiadzie, bezszelestny cień. <br>- Dwa postrzały, ale niegroźne, o ile potrafię ocenić. <br>- Potwierdzam - rzekł Lucyfer. <br>- Co teraz? - spytał ich Hunt. - I kto to w ogóle jest, na litość boską? Tamten coś zobaczył? Skoro go trafił... Lucek! <br>Diabeł posłusznie