wyreżyserowałaś "Na szkle malowane". Reżyserski debiut, tym razem naprawdę duże życiowe ryzyko. W czasie prób robiłaś wrażenie nieustraszonej, ale tuż przed premierą usłyszałam od Marysi: mama płacze ze zdenerwowania.<br>- To miał być pomysł repertuarowy dla teatru, nie przychodziło mi do głowy, że mogłabym reżyserować.<br>- Serio?<br>- Naprawdę. Już trochę zapomnieliśmy, jaki to był trudny okres. Ponure nastroje, pesymizm, beznadziejność. W puste miejsce po dawnym systemie wlewały się amerykanizmy, swojskość nagle traciła wartość, jakby to był śmietnik. I wtedy przyszedł mi na myśl tytuł: "Na szkle malowane". Coś jasnego, wyrażającego dumę z czegoś, co jest nasze. Dopiero kiedy okazało się, że nie ma chętnego