plebejusze, uczeni i prostacy, wspierani w dodatku przez zwaśnionych od wieków Arabów i Persów.<br>We wrogich obozach wciąż dochodziło do kłótni i rozłamów. Z czasem wszyscy walczyli ze wszystkimi i już nie tylko postronni cudzoziemcy, nie tylko Afgańczycy, ale sami wojownicy tracili rozeznanie, z kim, o co i przeciwko komu toczą wojnę. Walczyli, nie pytając po co. "Nie biję się dlatego, że to lubię - powiedział mi kiedyś jeden z komendantów. - Walczę, bo muszę, bo tak już jest".<br>Podpisywano niezliczoną liczbę porozumień o pokoju i rozejmach, które tylko jeszcze bardziej gmatwały sytuację. Zawieszano broń nie po to, by przygotować się do życia