dalekich pojęciu ostateczności, jaką jest śmierć człowieka. Domyślała się, że szeptem wymieniają pomiędzy sobą mało ważne uwagi, plotki, słowa bez znaczenia, które wypełniają ich szarą codzienność, dającą jednakże poczucie istnienia i trwania. Słowa Wiktora odbijały od tych domysłów powagą i pozorną głębią. Był starym przyjacielem Andrzeja, umiał podziwiać zalety Ireny, toteż Anna wierzyła w jego szczerość. I ona poczuła nagły żal, głównie z tego powodu, że tak młoda kobieta nie doczekała wiosny. A właśnie w bocznej alei cmentarza pod murem widać było krzak bzu, który dopiero rozkwitał.<br>Wzięła Wiktora pod rękę i powiedziała:<br>- Pójdziesz do Andrzeja? Chciałabym pójść z tobą. Nie