w końcu w Byblos, gdzie od 1963 roku prowadzi restaurację, w wolnych chwilach zajmując się archeologią. <br><br><tit>Piękna i nieszczęśliwa</><br><br>Najładniejsze miasto Libanu, to, moim zdaniem, Tripoli. Tak je zwą Libańczycy-chrześcijanie, bo muzułmańska część społeczeństwa nazywa je Trablos. Na głównym placu, przy wieży zegarowej, wrze jak w ulu. Niecierpliwi taksówkarze trąbią bez opamiętania, sprzedawca bananów przekrzykuje się z handlarzem zegarków. Włóczę się po suku - arabskim bazarze. Chcę kupić pomarańcze; targuję się, jak mogę, ale gdy wyjmuję portfel, sprzedawca nie chce pieniędzy. Tutaj ciągle ktoś mnie czymś częstuje, zaprasza na kawę - zupełnie bezinteresownie. <br>Późnym popołudniem docieram do górującej nad miastem krzyżackiej twierdzy