cóż innego mogę zrobić? Za późno jest na cokolwiek, jedyne wyjście: sztormuj i milcz. To czynię.<br> Stronice dziennika są puste - mówię o parzystych, gładkich przeznaczonych na "niesłużbowe" notatki. Nie ma czasu, nie ma sił, nie ma pomysłów.<br> Jem mało. Jakoś brak apetytu. Za to śpię przy każdej okazji, co nie trafia się ostatnio zbyt często. Wysnułem "doktrynę ślimaka". O co chodzi? Po prostu muszę przyjąć, że jacht niezależnie od tego, iż przemieszcza się w przestrzeni, jest moim domem, moją bazą, moim jestestwem. Nie jest mi tu źle. Mam jedzenie, mokre bo mokre, ale własne spanie, plastikową skorupę. Nigdzie mi się nie śpieszy