Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
się nam ucieczka, obecność w naszym gronie dwóch Stworzycieli rozwiązać miała problem zaopatrzenia we wszystko. Od żywności, aż po igły do cerowania. Co do broni, miałem jeszcze swój nożo-miecz od Płowego. Promień zdjął ze ściany łuk, którego dawno nie miał okazji używać. Zapewniał przy tym, że ze stu kroków trafia w jabłko na drzewie. W duchu miałem nadzieję, iż nie zajdzie potrzeba strzelania w coś większego od jabłka. Poza tym Promień sam w sobie był bronią. Gryf miał sztylet o ostrzu długim na półtorej dłoni. Przedstawiało się to nędznie, lecz przecież nie chcieliśmy żadnych bitew, pragnęliśmy jedynie odejść.
Szło gładko
się nam ucieczka, obecność w naszym gronie dwóch Stworzycieli rozwiązać miała problem zaopatrzenia we wszystko. Od żywności, aż po igły do cerowania. Co do broni, miałem jeszcze swój nożo-miecz od Płowego. Promień zdjął ze ściany łuk, którego dawno nie miał okazji używać. Zapewniał przy tym, że ze stu kroków trafia w jabłko na drzewie. W duchu miałem nadzieję, iż nie zajdzie potrzeba strzelania w coś większego od jabłka. Poza tym Promień sam w sobie był bronią. Gryf miał sztylet o ostrzu długim na półtorej dłoni. Przedstawiało się to nędznie, lecz przecież nie chcieliśmy żadnych bitew, pragnęliśmy jedynie odejść.<br>Szło gładko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego