niego do porozumienia może nie dojść. Nie dotarł nawet jednak do Rzymu. Jeszcze przed Cassino zatrzymał się w posiadłości swoich krewnych, w pobliżu miejscowości Fossanova, słynącej z dobrego Falerna. Zamiast wszelako jadać na zamku, gdzie w trosce o jego zdrowie aplikowano mu surową dietę, stołował się w sąsiedniej, smacznie karmiącej traktierni. I tam mu się przydarzył ten nieszczęśliwy wypadek. Izba, w której jadał, była niska, powała wisiała mu wprost nad głową, toteż któregoś razu, gdy wychodził stamtąd po obfitym, nieco zakrapianym posiłku, jako rosły człek nie zmieścił się w drzwiach, i potknąwszy się na progu, rąbnął głową w belkę naddrzwiową z