wieku. Drogi ich łączą się chwilowo w najbardziej uczęszczanych miejscowościach, na asamblach, w teatrach i salonach, by znów – gdy sezon minie – rozejść się, często bezpowrotnie. W momentach spotkań cały ten świat żył chwilą, plotką towarzyską, fajerwerkiem dowcipu, miłostkami. Nikt z uczestników przypadkowych spotkań nie brał ich na serio, traktując je jako sposób spędzenia nadmiaru wolnego czasu, w zgodzie z wymogiem obyczajów. W jednym z listów przyjaciel Potockiego Kazimierz(?) Ustrzycki zabawnie opisał wieczór, na którym – zmuszony do pozostania w domu z powodu bólu zęba – zgromadził u siebie towarzyskie panopticum: jakąś niemiecką wysokość, francuskiego markiza, rosyjskiego księcia i Anglika