masz do czynienia, już ja się postaram, żebyś ucichł, żebyś się modlił razem ze mną, żebyś błogosławił każde źdźbło trawy, każdą kroplę wody, każdą mrówkę, którą nam w łaskawości swojej świat boży pokazuje.<br> I przetrzymałem jego psie skuczenie, jego mysie popiskiwanie, burczenie, pomrukiwanie, zalewanie moich człowieczych zmysłów, mojej wolnej woli trawiennymi sokami, wezbraną żółcią.<br> Przetrzymałem go, i odeszły ode mnie gołe baby, dziewczęta gładkie jak zsiadłe mleko, jak gęsie pióro, którym się smaruje żółtko na świąteczne kołacze.<br> Odeszły i nie pokazały się nigdy.<br> Nawet wtedy, gdy je spotykałem na drodze idące w pole i w łąki, nie ściskało mnie w dołku