groszy, których zabrakło do chleba (czy aby naprawdę do chleba?), nikogo nie szokuje. <br>Jednakże widzę ciemne strony luzu. Objawia się to na przyjęciach, czy - jak się to teraz modnie mówi - na imprezach. Na promocjach książek i innych produktów, wernisażach, koktajlach. Przyznam się, że czasami czuję się na tych imprezach jak troglodyta - w przewrotnym sensie tego słowa. <br><br>Uczono mnie bowiem, że celem towarzyskich spotkań jest wymiana poglądów, rozmowa, a poczęstunek stanowi miły dodatek, nic więcej. Rzucić się na jedzenie, a tym bardziej obżerać się, nie wypada. Jeśli nie jesteśmy siebie pewni, lepiej coś przekąsić przedtem, aby potem godnie i bez łakomstwa przyłożyć