Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
I z nadzieją, wiarą w waszą sztukę, będę łykał mądre pigułki.
Uspokoją mnie, zgoda.
Lecz ja nie chcę zmiany klimatu, który jest we mnie, nie chcę
stracić cudownej pogody i szczęścia.
Nie rozumiecie, że sam barometr, najczulszą czułość, której nawet
nie usiłujecie sprawdzić, właściwie pozostawiliście mnie.
Mojemu własnemu rozeznaniu, własnej trosce.
Może tak lepiej?
Nie wiem: chcecie, abym był sobą, czy chcecie, abym nie był sobą?
Pamiętacie, co mówił Kierkegaard?
Ten sam, który tańczył na waszym smutnym dziedzińcu wokół
bezlistnego drzewa?
I widziałem go zza krat.
Otóż mówił on, że nie być samym sobą to jest właśnie rozpacz...
Więc może powinienem
I z nadzieją, wiarą w waszą sztukę, będę łykał mądre pigułki.<br> Uspokoją mnie, zgoda.<br> Lecz ja nie chcę zmiany klimatu, który jest we mnie, nie chcę<br>stracić cudownej pogody i szczęścia.<br> Nie rozumiecie, że sam barometr, najczulszą czułość, której nawet<br>nie usiłujecie sprawdzić, właściwie pozostawiliście mnie.<br> Mojemu własnemu rozeznaniu, własnej trosce.<br> Może tak lepiej?<br> Nie wiem: chcecie, abym był sobą, czy chcecie, abym nie był sobą?<br> Pamiętacie, co mówił Kierkegaard?<br> Ten sam, który tańczył na waszym smutnym dziedzińcu wokół<br>bezlistnego drzewa?<br> I widziałem go zza krat.<br> Otóż mówił on, że nie być samym sobą to jest właśnie rozpacz...<br> Więc może powinienem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego