twarzy. W kącie, pod drzewkiem, siedział komplet. Olafowie, Dziadzia, Wermel, Brocki, Turkowski i Paczyński. Powitano Lucjana wesoło. Usiadł między Olafową a Wermelem. Omawiano ostatni wypadek z Wolicą.<br>Wermel mówił patetycznie:<br>- Nie był nawet pijany, siedział zaś w towarzystwie ludzi spokojnych. To prawda, był podniecony, bowiem jeśli się mówi o Norwidzie, trudno nie być podnieconym. Otóż Wolica rozprawiał o tym geniuszu, mówił o niepojmowaniu go przez naród, jeszcze wiele innych spraw poruszał i skończył tymi słowami: "Wszystko przez tę z.....ą - wybaczy pani, ale o to właśnie chodzi - polską rzeczywistość". Natenczas od sąsiedniego stolika powstał jakiś pan, powiedział, że jest przodownikiem policji