zaoczył dziewczynę... I znowu zaoczył...<br>Leżała, dłużąc w trawie swój dreszcz jednolity.<br>Paw z nią gruchał, a w pawiu tkwił Indra ukryty.<br>Porzucił praistnienia zjesieniałość górną,<br>By się nasnuć jej w oczy tak barwno i piórno!<br>Krył się w ptaku naprędce i krył się nieściśle,<br>W pawim wątku, jak w trwożnym mętniejąc<br> domyśle -<br>I puszyściał jej w szyję i szeptał do ucha,<br>Aż mu coś odszepnęła dziewczyna-szeptucha,<br>I zaśmiała się nagle z całej w słońcu duszy,<br>Usznymi paluszkami zatykała uszy,<br>I dyszała do pawia, a paw do niej dyszał,<br>Lecz tego, co mówili, Dżananda nie słyszał.<br>Śniadą w twarzy miał