Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
panie, bo czas. Zboże nie młócone, siewy idą, orać trza, broną zaciągnąć.
- Gwieździk? Wiadomo, na umyśle był chory. Kunie mu były ważniejsze od rodzonych. I za kunie łeb dał. Co mu do gniadych Mielczarka? Do jeich żeber. Chude som, prawda, ale to nie Gwieździków rzecz. Jego deresz boki ma, jak trza. A z budową mu nie szło, bo się z dereszem pieścił. I jak się chto za złodziejstwo bierze, marnie kończy. Tera dziecioki sierotami ostały.

- Bandyto! Zawdyś był na niego jak ten wilk! Zawdyś czatował, jak go ukrzywdzić. Ja, twoja ślubna żona, zeznaję. Tylkoś czekał, kiedy mu kulkę posłać. A strzelać
panie, bo czas. Zboże nie młócone, siewy idą, orać trza, broną zaciągnąć.<br> - Gwieździk? Wiadomo, na umyśle był chory. Kunie mu były ważniejsze od rodzonych. I za kunie łeb dał. Co mu do gniadych Mielczarka? Do jeich żeber. Chude som, prawda, ale to nie Gwieździków rzecz. Jego deresz boki ma, jak trza. A z budową mu nie szło, bo się z dereszem pieścił. I jak się chto za złodziejstwo bierze, marnie kończy. Tera dziecioki sierotami ostały.<br><br> - Bandyto! Zawdyś był na niego jak ten wilk! Zawdyś czatował, jak go ukrzywdzić. Ja, twoja ślubna żona, zeznaję. Tylkoś czekał, kiedy mu kulkę posłać. A strzelać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego