Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
lasu. Nie zdążyłem ochłonąć, gdy drugi cień hycnął z prawej strony i rozpłynął się w krzakach. I znów ściął mnie strach, i znów przeczekałem parę minut, i znów cienie zdałem złudzeniu, bo gdybym ich nie zdał, strach nie pozwoliłby mi iść dalej.
Szedłem wolno, szurając nogami, żeby nie następować na trzaskające gałązki, i w zupełnej ciemni, po omacku, rozgarniałem krzaki. Po jakichś ośmiu minutach pomyślałem, że muszę być w rejonie granicy, położyłem się na ziemi i zacząłem się czołgać. Nagle gdzieś tuż koło mnie zaszeleścił krzak i dwukrotnie trzasnęła sucha gałąź. Ze strachu, zamiast przywrzeć do ziemi, uniosłem się na czworakach
lasu. Nie zdążyłem ochłonąć, gdy drugi cień hycnął z prawej strony i rozpłynął się w krzakach. I znów ściął mnie strach, i znów przeczekałem parę minut, i znów cienie zdałem złudzeniu, bo gdybym ich nie zdał, strach nie pozwoliłby mi iść dalej.<br>Szedłem wolno, szurając nogami, żeby nie następować na trzaskające gałązki, i w zupełnej ciemni, po omacku, rozgarniałem krzaki. Po jakichś ośmiu minutach pomyślałem, że muszę być w rejonie granicy, położyłem się na ziemi i zacząłem się czołgać. Nagle gdzieś tuż koło mnie zaszeleścił krzak i dwukrotnie trzasnęła sucha gałąź. Ze strachu, zamiast przywrzeć do ziemi, uniosłem się na czworakach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego