bardzo pochyłe, niepewne, błędy francuskie i te<br>sznurki liter nierównej wielkości, idące wciąż ku dołowi. Dlaczego<br>patrząc nawet na te litery (nie jestem grafologiem), mam wrażenie, że<br>to pismo człowieka odartego ze skóry?<br> Ta wystawa była dla mnie rewelacją. Piszę to słowo z całym poczuciem<br>jego wagi. Przecie już przed trzydziestu laty zachwyciły mnie płótna Soutine'a: jego mięsiwa Boeuf écorché,<br>ministranci, czerwony pikolak od Maxime'a. Goyę odkryłem wówczas dla<br>siebie po Soutinie i może dzięki Soutine'owi. Ale dziś po raz pierwszy<br>przylądając się jego obrazom, miałem wrażenie, że dobry tuzin<br>najgłówniejszych malarzy, jemu i mnie współczesnych, jakby przestał<br>istnieć, prędzej cofnął