ustawiono kilka paczek landrynek i butelek lemoniady. Na wypadek, gdyby pojawił się jakiś klient i chciał kupić wódkę, należało odpowiadać, że albo zapas właśnie się skończył, albo nowa dostawa jeszcze nie nadeszła. Ale klienci nie przychodzili, w każdym razie Angus nie widział dotąd żadnego. Agnus przychodził ok. godziny 9 rano trzymać fort, którego nikt nie oblegał, do popołudnia. Po obiedzie przychodził ojciec i sprawdzał zadania, teraz to on raczej nie nadążał i miał zaległości, syn liczył szybciej od ojca. Zaś ojciec stopniowo tracił entuzjazm, liczyli tyle, żeby nie wyjść z wprawy, bez przemęczania się.<br>Najlepszy dowód, że zapas książek się kończył