A zaś się zwała góra ona<br>Chicuaxtl-huac-uaxtli-coel<br>(co się wykłada: Start-w-niebiosa).<br>I u podnóża onej góry<br>lud się gromadził nieprzebrany.<br>I podniósł się straszliwy lament,<br>bo jedni z nich płakali gorzko<br>i bili w piersi się, wołając:<br>`Nie opuszczajcie nas, bogowie!'<br>I podniósł się straszliwy tumult,<br>bo drudzy z nich wznosili pięści<br>i wygrażali im, wołając:<br>`Wynoście się, maszkary głupie,<br>wy, coście nas spętali prawem<br>idiotycznym i zwyczajem!'<br>I szmer się rozległ oraz śmiechy,<br>bo pozostali, palcem w czoło<br>pukając, tak mówili z drwiną:<br>`Ach, ci bogowie nasi śmieszni<br>znowu nam dają przedstawienie!'<br>I wtedy bóg