Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
strażacy rozwijali węże, stacje telewizyjne rejestrowały na żywo. Nieco wyżej brodaci terroryści ulatywali do nieba, to znaczy do głowy Drzeźniaka... Precz, precz... Przewrócił się ciężko na prawy bok... Zasnąć...
I to był błąd! Znowu dopadło go sadomaczo wyobraźni. Pomyślał o sobie jako landrynce w ustach. Gorąco, miękko i mokro. Język turlał nim i podrzucał - czuł na sobie liźnięcia i ostre ukłucia. Chyba zęby... Po bokach ściany policzków, u góry podniebienie. Jezu! Zęby trzeszczały jak przerdzewiałe kraty, od gardła biło rozpalonym oddechem... W pewnej chwili zęby rozchyliły się lekko i znalazł się między wargami, które ścisnąwszy go mocniej, wypluły w jasność. Szerokim
strażacy rozwijali węże, stacje telewizyjne rejestrowały na żywo. Nieco wyżej brodaci terroryści ulatywali do nieba, to znaczy do głowy Drzeźniaka... Precz, precz... Przewrócił się ciężko na prawy bok... Zasnąć...<br>I to był błąd! Znowu dopadło go sadomaczo wyobraźni. Pomyślał o sobie jako landrynce w ustach. Gorąco, miękko i mokro. Język turlał nim i podrzucał - czuł na sobie liźnięcia i ostre ukłucia. Chyba zęby... Po bokach ściany policzków, u góry podniebienie. Jezu! Zęby trzeszczały jak przerdzewiałe kraty, od gardła biło rozpalonym oddechem... W pewnej chwili zęby rozchyliły się lekko i znalazł się między wargami, które ścisnąwszy go mocniej, wypluły w jasność. Szerokim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego