rodzinami, gromadami, klanami. Gdy w kwadracie stawał ktoś z ich bliskich, wszyscy podrywali się z miejsc, wrzeszczeli, pluli. Czasem, gdy poplecznicy dwóch rywali siedzieli zbyt blisko siebie, zaczynały się bójki. Wtedy wkraczali grodowi, rozdając razy na prawo i lewo, szybko przywracając porządek.<br>Doron uśmiechał się lekko. Lubił siedzieć na placu turniejowym, patrzeć na walczących. Czasem powracał żal, że on się już z nimi nie sprawdzi. Po otrzymaniu wróżby złożył przysięgę, że nie stanie nigdy przeciw człowiekowi, bo w walce łatwo o śmierć. Nie pojedynkował się dawno, lecz mimo to i tak pokonałby tych wszystkich młodych wojowników.<br>Kiedyś proszono go, by sędziował