Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
komisariatu na Rynku Głównym w Krakowie. Po czym pokazał im przez szybę język i rozpiął spodnie.

- O proszę - zauważyła ze stoickim spokojem pani Krysia - kelnerka, podając piwo w pobliskim Zwisie. - Szajbus znów obnaża naszemu miastu swoje jestestwo.

Policjantów wyzwolili z niewoli dopiero po kilku godzinach strażacy. Kłódka okazała się równie twarda jak serce Szajbusa.

Jeszcze gorzej było z pewnym koniem, pozostawionym samopas w podkrakowskich Krzeszowicach. A było tak, że Szajbus jechał autobusem, gdy nagle jego świdrujący wzrok zatrzymał się na rolniku sprzedającym ziemniaki z konnego wozu. - Jedź pan ze mną do Hotelu Francuskiego w Krakowie - rzucił do chłopa w gumowo-filcowych
komisariatu na Rynku Głównym w Krakowie. Po czym pokazał im przez szybę język i rozpiął spodnie.<br><br> - O proszę - zauważyła ze stoickim spokojem pani Krysia - kelnerka, podając piwo w pobliskim Zwisie. - Szajbus znów obnaża naszemu miastu swoje jestestwo.<br><br>Policjantów wyzwolili z niewoli dopiero po kilku godzinach strażacy. Kłódka okazała się równie twarda jak serce Szajbusa.<br><br>Jeszcze gorzej było z pewnym koniem, pozostawionym samopas w podkrakowskich Krzeszowicach. A było tak, że Szajbus jechał autobusem, gdy nagle jego świdrujący wzrok zatrzymał się na rolniku sprzedającym ziemniaki z konnego wozu. - Jedź pan ze mną do Hotelu Francuskiego w Krakowie - rzucił do chłopa w gumowo-filcowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego