końcu chyba nikt.<br><br>Przed pierwszym przedstawieniem Krystyna Meissner wspomniała o wyzwaniu, jakie festiwalowa oferta rzuca publiczności. Ściślej mówiąc, Wielka Dama "Kontaktu", laureatka Paszportu "Polityki" - która potrafi być niedyplomatycznie, szczerze brutalna - właściwie wprost pytała ze sceny swoich widzów, czy aby wytrwają na trudnych, wielogodzinnych, wymagających wysiłku i intelektualnego, i niekiedy fizycznego (twarde ławy) spektaklach. Nie było z tym w końcu źle: sale pełne, oklaski przyzwoite (choć owszem, niekiedy grupki widzów wyciekały ze spektakli jak z dziurawego sita). Ale łatwo zrozumieć ten niepokój. Szefowa festiwalu zrezygnowała (poza ulicznym fajerwerkiem cyrkowym francuskiej Compagnie Jo Bithume) z ukłonów w stronę teatru łatwiejszego, rozrywkowego, tego, który