Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
miał dosięgnąć celu, gdy Zygmuntowi znowu pociemniało w oczach. Jak w kinie, gdy gaśnie światło. Dostał lufę w zęby tak precyzyjnie, że od razu osunął się na ziemię. Nieznajomy był szybszy, o wiele szybszy.
- Tak... Rano nie będzie śladu - wycedził nieporuszony chujek. - No, już dobrze, już dobrze. Lepiej sobie zapal, twardzielu.
Wyciągnął paczkę łestów z wysuniętym papierosem. W takich sytuacjach nie ma co się certolić, więc Zygmunt, choć nieźle wkurzony, że tak łatwo dał się usadzić, postanowił błyskawicznie przejść do wariantu drugiego - wyważonej dyplomacji. Sięgnął po fajkę; bez słowa odpalił od przytkniętego cippa. Błysk ognia oświetlił ich postacie. Zygmunt zauważył, że
miał dosięgnąć celu, gdy Zygmuntowi znowu pociemniało w oczach. Jak w kinie, gdy gaśnie światło. Dostał lufę w zęby tak precyzyjnie, że od razu osunął się na ziemię. Nieznajomy był szybszy, o wiele szybszy.<br>- Tak... Rano nie będzie śladu - wycedził nieporuszony chujek. - No, już dobrze, już dobrze. Lepiej sobie zapal, twardzielu.<br>Wyciągnął paczkę łestów z wysuniętym papierosem. W takich sytuacjach nie ma co się certolić, więc Zygmunt, choć nieźle wkurzony, że tak łatwo dał się usadzić, postanowił błyskawicznie przejść do wariantu drugiego - wyważonej dyplomacji. Sięgnął po fajkę; bez słowa odpalił od przytkniętego cippa. Błysk ognia oświetlił ich postacie. Zygmunt zauważył, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego