Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
noga, której właściciel wymagał natychmiastowej hospitalizacji.
Nie mogąc darować furmanowi popsutego urlopu, najbardziej poszkodowany wniósł sprawę przeciw woźnicy. Obrony pechowego furmana podjął się mój Ojciec, adwokat dr Józef Lipczyński. O ile obrońca zwrócił uwagę wysokiego sądu na humorystyczne aspekty zdarzenia, na przebieg których woźnica nie mógł mieć większego wpływu, o tyle sam obwiniony w swoim ostatnim słowie podszedł do zagadnienia ze śmiertelną powagą.
- To wszystko przez te ich śpiewy! - grzmiał zza barierki. - Rozdzierali się tak, jakby kto ich żywcem ze skóry odzierał. Śpiewali i śpiewali bez końca. I to o czym: o jakimś trupie na cmentarzu, co mu córka przynosiła kwiaty, a
noga, której właściciel wymagał natychmiastowej hospitalizacji.<br>Nie mogąc darować furmanowi popsutego urlopu, najbardziej poszkodowany wniósł sprawę przeciw woźnicy. Obrony pechowego furmana podjął się mój Ojciec, adwokat dr Józef Lipczyński. O ile obrońca zwrócił uwagę wysokiego sądu na humorystyczne aspekty zdarzenia, na przebieg których woźnica nie mógł mieć większego wpływu, o tyle sam obwiniony w swoim ostatnim słowie podszedł do zagadnienia ze śmiertelną powagą.<br>&lt;q&gt;- To wszystko przez te ich śpiewy!&lt;/&gt; - grzmiał zza barierki. &lt;q&gt;- Rozdzierali się tak, jakby kto ich żywcem ze skóry odzierał. Śpiewali i śpiewali bez końca. I to o czym: o jakimś trupie na cmentarzu, co mu córka przynosiła kwiaty, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego