dzieci, mówi wkurwiony Kaczor i mówi prawdę. Masz, weź, drugi z nich wyciąga z kieszeni stówę i wciska Dżabie. Pierdolę twoją forsę, unosi się zupełnie beznadziejnie Dżaba, rzucając banknot gdzieś w kałużę. Całe szczęście ktoś przytomny podnosi pieniądze. Kontrybucja za szkody moralne. W końcu musieliśmy w najlepszym momencie przerwać imprezę u Joanny. Maciura uspokajał wtedy tych spośród nas, którzy dyszeli żądzą samosądu. Chcieliśmy ich po prostu solidnie napierdolić. To, że trzęśli się ze strachu jak świńskie skóry na golonce, jeszcze bardziej nas podniecało. Byliśmy zwyciężcami, chcieliśmy krwi pokonanych, pragnęliśmy ich złożyć w ofierze naszym bogom. Maciura był potężny, mógł sam ich